Na jedynym rondzie w miasteczku, niedaleko bloku, w którym mieszkał ojciec nadkomisarza, krzyżowały się ulice Weteranów, Kilińskiego, prymasa Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Wszyscy patroni pozwalali dokądś uciec, czy to na chwilę nad Jezioro Zegrzyńskie, czy do pracy do Warszawy, czy też na całe życie, choćby i do Wołomina albo Wyszkowa. Tylko dzielny szewc uniemożliwiał wjazd pod kościół, strasząc znakiem zakazu wjazdu. Taka gmina.
Bazyliszek